Jeden dzień – tyle zajmuje przeczytanie tej ponad 400
stronnicowej książki. I mówię nie tylko z własnego doświadczenia. Ale po kolei.
Zarówno moja lubiąca czytać Mama, jak i dwie dużo mniej zaczytane Siostrzyczki
(oj tam, Dzieci z Bullerbyn albo Ania z Zielonego Wzgórza i tak podnoszą Wam statystyki)
poleciły mi całkiem niezależnie od siebie książkę Olgi Rudnickiej „Cichy
wielbiciel”.