sobota, 28 grudnia 2013

2013



Czas na małe podsumowanie kończącego się roku. Więc oto rok 2013 w pigułce.


Książki. Przeczytałam ich… bagatela ponad 30. Kiedy mam na to czas to nie wiem ; ) Spośród nich kilka jest naprawdę wartych polecenia. A są to:

Piąte dziecko. Doris Lessing. Ula mi ją poleciła, a ja polecam Wam. Normalnie ciarki mnie przechodziły jak ją czytałam. Sielankowe (ale czy na pewno?) życie pewnej wielodzietnej rodziny, które zmienia się wraz z pojawieniem się piątego dziecka – czarnej owcy, odmieńca. Moje myśli krążyły wokół tego dziecka jeszcze bardzo, bardzo długo.  

Mężczyźni, którzy nienawidzą kobiet. Stieg Larsson. Każdy kto widział Dziewczynę z tatuażem nie będzie potrzebował dodatkowej reklamy.


Zabić drozda. Harper Lee. Jedna z książek zaczerpnięta z listy BBC (o której pisałam TU). Nie znalazła się tam przypadkiem. Opowiada o Ameryce z początków XX wieku oczami małej dziewczynki.

Władca Much. William Golding. Nie, ta opowieść nie ma nic wspólnego z uroczym zombiakiem Czesiem i jego kumplami (skądinąd lubianymi przeze mnie w czasach szkoły). Opisuje natomiast losy grupy chłopców na wyspie. Bardzo lubię historie w tym stylu – obcy sobie ludzie zamknięci ograniczoną przestrzenią (ten sam motyw co w filmie Exam, Eksperyment) i pewnie dlatego spodobał mi się Władca.

Gra o tron. George Martin. Cała seria świetna.  


Filmy. Niestety zawsze jest ich mniej niż bym chciała. W tym roku szczególnie utkwiły mi w pamięci:



Miejsca, które odkryłam w 2013. O jednym już na pewno wiecie, bo pisałam o nim zaraz po weekendzie majowym, czyli o Dolinie Górnego Sanu. Kolejnym, położonym całkiem niedaleko jest Imielty Ług, rezerwat w Lasach Janowskich, jakieś 30 km od Stalowej. Niby byłam tam już dobrych kilka razy, ale dopiero ostatnio oprócz standardowych spacerów wśród stawów, wydm i lasów, trafiłam na torfowisko. Wrażenia były niesamowite, ale nie wiem czy bym się chciała znaleźć na tym bagnie sama i to jeszcze o zmroku. 


Smakiem tego roku będzie… żurawina ! We wrześniu u mnie w domu był prawdziwy żurawinowy szał. Teraz już nie mogę doczekać się przyszłorocznych zbiorów i wytworów. Drugie pierwsze miejsce zajmuje aronia. Bułki z masłem i odrobinką dżemu z aronii i jabłek to dla mnie marzenie (swoją drogą ciekawe czy pamiętacie jaką byłam zawsze wielką przeciwniczką masła w połączeniu z dżemami – człowiek się zmienia, nie ma co).



Wydarzenia. Najistotniejsze to skończenie studiów i zdobycie prawa jazdy : ) Fajnie (ale i dziwnie) chodzi się po świecie jako osoba po studiach i to z tyloma literkami przed nazwiskiem. Fajnie wygląda świat zza kierownicy. Oba te wydarzenia dostarczyły mi mega pozytywnych wrażeń i doświadczeń, stresu i lekcji charakteru. Oprócz tego rok 2013 upłynął pod znakiem zabawy – od tej typowo krakowsko-studenckiej, czyli w 503A i 705A, Arce i okolicach, SHINE, w mieszkaniu 11/55, poprzez wieczór panieński aż do wesel, na których byłam w tym roku aż czterech.

Najbardziej szaloną rzeczą jaką zrobiłam w tym roku była podróż na stopa na zachód. Tym razem z Krakowa do Wolsztyna i z powrotem do Stalowej. Zrobiłam dzięki temu około 1160 km, co jeśli chodzi o wyprawy solo jest moim rekordem. 


Generalnie 2013 zapisuje się w mojej pamięci bardzo dobrze. Koniec roku jest jednocześnie początkiem kolejnego, więc ja i pewnie Wy też z nadzieją patrzę na tę czternastkę przy dacie.

2 komentarze:

  1. z nadzieją. ach z wielką nadzieją na piękne nieznane.

    OdpowiedzUsuń
  2. To chyba najfajniejsze i najciekawsze podsumowanie jakie kiedykolwiek czytałam :)
    e.

    OdpowiedzUsuń

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...